[Opowieści o zwierzętach] O bocianie czarnym

Założę się, że zdecydowana większość z nas na hasło „bocian” oczami wyobraźni widzi białego klekota albo siedzącego w swoim charakterystycznym gnieździe, które rozpozna nawet trzylatek, albo z żabą w swym wielkim czerwonym dziobie brodzącego po podmokłej łące. Ewentualnie pomyślimy o bocianie uginającym się pod ciężarem niesionego noworodka (żadnemu, nawet najbardziej znienawidzonemu bocianowi nie życzyłabym takich przesyłek) lub o wynajmującym kawałek swojego gniazda wróbelkowi Ćwirkowi (kto pamięta, jakie ten bocian nosił imię? Fiu fiu!).

Nie sądzę, aby duża część mieszkańców Polski, której bocian biały stał się nieformalnym symbolem, skojarzyła bociana z dziwolągiem o czarnej barwie, który także gniazduje (choć nie tak licznie) w naszym kraju oraz prowadzi znacznie skrytsze i bardziej tajemnicze życie. O tym, jak sfotografowałam bociana czarnego możecie przeczytać tutaj, a poniżej garść informacji na temat samego gatunku. Czytaj dalej

[Historia jednego zdjęcia] Czarno to widzę

Zeszłoroczny letni wyjazd podzieliliśmy na dwie części – włóczęgowo-górską oraz fotograficzno-przyrodniczą. Najpierw pojechaliśmy pochodzić po Alpach (więc z konieczności sprzęt fotograficzny został ograniczony do minimum ze względu na ciężar plecaka), a potem na zdjęcia w Pieniny. Wprawdzie pobyt w Alpach zaowocował zdjęciami pluszcza oraz galerią osłów, to jednak nie został zdominowany siedzeniem w krzakach i czyhaniem na zwierzaki, ale zdobywaniem szczytów, a także wieczornym piciem piwa w schronisku gapiąc się w dal. Wyjazd w Pieniny natomiast miał od początku być nastawiony stricte na fotografię i tak też faktycznie się stało. Czytaj dalej